Ludzie stosują różne sztuczki by zakończyć krótką znajomość (podkreślam krótką, kiedy właściwie wszystko kończy się zanim zdąży się zacząć).
Niektórzy po prostu przestają się odzywać - nie polecam metody, wszak nie wolno palić za sobą wszystkich mostów. Zresztą potem następuje średni klimat kiedy okazuje się, że podrywasz współlokatorkę dziewczyny, do której właściwie przestałeś się odzywać.
(Uważać należy również w tramwajach, autobusach i w innych miejscach publicznych - nigdy nie wiadomo kiedy można kogoś spotkać). Kiedyś miałem zakaz chodzenia przez 3 lata do znajomych koleżanki na imprezy.
Można spotkać się i wyjaśnić dlaczego nie chcesz kontynuować znajomości na tym poziomie - i tutaj mamy do dyspozycji "zostańmy przyjaciółmi" - moje ulubione, ponieważ biorąc taką definicję wszyscy ludzie z którymi nie mam kontaktu byliby moimi przyjaciółmi (wow, chyba naprawdę mam wielu znajomych!)
Można wypunktować to co ci się nie podoba, jednak kobiety lubią roztrząsać wszystko po kilka razy (i słusznie), jednak zwykle wszystko kręci się wokół mało konstruktywnych tematów a po kilku dniach i tak okazuje się, że jesteś draniem (wtedy w środkach komunikacji miejskiej trzeba uważać na koleżanki, a nie samą dziewczynę)
Można zastosować też coś, co nazywam "Wyciszeniem znajomości". W pewnym momencie powoli zmniejszasz częstotliwość pisania i dzwonienia. Odpowiedzi są coraz bardziej skąpe i krótkie, jednak formalnie nikt nie może ci nic zarzucić (bo przecież utrzymujecie kontakt). Jeśli chodzi o tematy związane z flirtem bądź waszą relacją to po prostu je ignorujesz. Oczywiście wszystko robimy bardzo powoli, nie nagle, żeby nie można było nas oskarżyć o brak zaangażowania.
(wtedy w środkach komunikacji miejskiej jedyne na co trzeba uważać to kontrolerzy i kieszonkowcy)
Zdecydowanie działa - jednak problem powstaje wtedy, kiedy zauważasz jak ktoś zaczyna to stosować na Tobie - i to zanim jeszcze opublikujesz ten sposób na swoim blogu.
niedziela, 21 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
to zabawne w sumie jest - taka metoda to teoretycznie najlepszy, najmniej konfliktowy sposób na radzenie sobie 'z problemem'
OdpowiedzUsuńale gdy ktoś to na nas praktykuje...nie czujemy się z tym dobrze. gdy ktoś w wydeliberowany sposób ogranicza nasze miejsce w swoim życiu można poczuć się jak mebel - przesuwany w odległy kąt pokoju. innymi słowy - ociera się to o traktowanie przedmiotowe
no, ale jeśli alternatywą miałyby być wybitnie podmiotowe sceny urządzane w środkach komunikacji miejskiej...;D
nie uda ci się mnie wyciszyć!!! za bardzo cię lubię! s.
OdpowiedzUsuńPropos...coś cicho tu się zrobiło ;D
OdpowiedzUsuńZachęcam do pisania dalej, gorąco