Wracałem wczoraj tramwajem z koncertu, na jednym przystanku wsiadła grupka nieźle wstawionych facetów. Mieli tak dobry humor, że zaczęli śpiewać. Jako że wcześniej przez 2 godziny nasłuchałem się dobrej muzyki to w porównaniu wypadali bardzo blado.
Ważne jest jednak co śpiewali. Była rota, Hej Śląsk, Sokoły i inne znane kawałki.
Przegięli jednak kiedy zaczęli śpiewać "Windą do Nieba". Zawsze uważałem to za babską piosenkę (oni pewnie też), zastanawiające jest jednak to jak każdy z nich dobrze znał tekst. Widać nawet w kibicach drzemie coś więcej niż tylko nienawiść do Widzewa i Niemców.
Oczywiście nie zawsze pod gruboskórnymi i pewnymi siebie facetami drzemią tandetni romantycy. Moja siostra była kiedyś na randce z kolesiem, który przez ponad godzinę opowiadał jej jak konstruować bomby (okazuje się, że można je stworzyć za pomocą produktów powszechnie dostępnych - więc coś tam w CSI Miami jest jednak prawdą)
Przypomina mi się jeszcze jedna sytuacja. Byłem na parapetówce, było średnio dopóki nie poszedłem do kuchni - tam poznałem rewelacyjnych ludzi. Był wśród nich facet który wyraźnie zainteresowany był jedną kobietą. Jedyne jednak co potrafił powiedzieć to jej imię:
- Małgorzato - powtarzał kilka razy
- Co?
- Nic - za każdym razem kończył tak swój wywód.
Nie wytrzymałem, kiedy za szóstym razem znów powiedział "Małgorzato" wtrąciłem się i odparłem:
"Stary, daj już spokój, jak się chcesz z nią umówić to po prostu to zrób" - i tak zrobił.
Czasem to proste.
niedziela, 7 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz