Wybrałem się do kina. Jako że był to spontaniczny akt, postanowiłem się podczepić pod parę znajomych z długoletnim stażem (czasem zdarza mi się wychodzić i funkcjonować jako przyzwoitka - nieraz jest to nawet zabawne). Najpierw oni kupili bilety a potem ja poprosiłem pana o jedną wejściówkę koło nich. Kasjer dziwnie na mnie spojrzał, dał bilet i wyciągnął ulotkę mówiąc do mnie:
"zapraszam na nasze pokazy walentynkowe, ale chyba ulotkę dam pana koledze, on przynajmniej będzie miał z kim pójść"
Mocny dowcip, ale zaśmiałem się - z grzeczności. Trzy minuty później przyszło mi do głowy mnóstwo pomysłów na to co mu odpowiedzieć (powiedzieć mu o tym, że moja dziewczyna umarła niedawno,jest modelką w Mediolanie, jestem gejem i podobają mi się dowcipni faceci i mnóstwo innych), ale nigdy nie miałem już na to szansy.
niedziela, 31 stycznia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz