Teoria jest dość prosta. Spotykasz kobietę/mężczyznę, jeśli się sobie spodobacie umawiacie się na spotkanie, potem idziecie na kolejne, czasem na jeszcze kolejne i żyli długo i szczęśliwie.

Zawsze jednak w którymś punkcie każdej historii musi dojść do pewnych komplikacji.

Ten blog traktuje właśnie o takich komplikacjach. Nie odnajdziecie tutaj sposobu na to by poderwać dziewczynę/chłopaka, ani tego co zrobić żeby być królem parkietu. Właściwie nie dowiecie się tutaj niczego pożytecznego.


piątek, 23 lipca 2010

Chris Baker, czyli prawie jak John McLane

Ostatnio odkryłem nowy sposób rozwiązania problemów.
Zawsze kiedy pojawia się problem zastanawiam się co by na moim miejscu zrobił John McLane.
Wszyscy wiemy, że John McLane jest świetny. Wszak nie tylko zabija terrorystów na bosaka, ale też równocześnie pracuje nad swoimi relacjami z żoną oraz otoczeniem.

Kiedy tylko pojawi się problem, pomyśl sobie, że John McLane miał trudniej, bo był na bosaka. Z drugiej strony nigdy nie kończyły mu się papierosy, co ułatwiało mu życie.

Nawiązując do mojej historii znajomego ze stanów, postanowiłem w pewien piątkowy wieczór spróbować być jednym z tych wyluzowanych i otwartych obywateli stanów zjednoczonych. Odkryłem zatem swoje alter ego: Chris Baker from Michigan.

Wszedłem do klubu, zamówiłem piwo po amerykańsku. Natychmiast podeszło do mnie dwóch Austriaków się przywitać. Pogadaliśmy chwilę o polskich dziewczynach i o tym jak podoba nam się Wrocław, a potem życzyliśmy sobie udanej imprezy.

Następnie przekonywałem przez pół godziny znajomego mojego kumpla, że w Michigan też są fajne dziewczyny i wcale nie są takie łatwe. Łatwe dziewczyny są w Polsce, ale to dlatego że ja jestem z Michigan.
Kiedy po godzinie dowiedział się że jestem Polakiem stwierdził, że w życiu nikt go nie zrobił tak w balona.
Pewny siebie postanowiłem rozszerzyć zakres poszukiwań. Zagadywałem dziewczyny przy barze pytając: "how's the party" i nawet kiedy nie były zainteresowane znajomością i tak były bardzo miłe i ucinaliśmy chociaż chwilową pogawędkę.
Problem pojawił się wtedy kiedy mój amerykański akcent był już na tyle amerykański, że niewiele osób potrafiło go zrozumieć.
Jednak nie wszyscy we Wrocławiu znają angielski i najczęściej bali się mówić przy mnie cokolwiek (chociaż może to z powodu mojej aparycji)

Najważniejsze jednak: Chris Baker może wszystko (jak John McLane) i niebawem znowu wyruszy w miasto (zresztą udało nam się zagadać bardzo fajne dziewczyny, jednak wtedy Chris Baker sikał, a Krzysztof Siuda został sam przy stoliku)

1 komentarz:

  1. dopuszczę się strasznej rzeczy i powiem:
    nie mialam pojęcia kim jest John McLane.

    na szczęście jest wikipedia.
    na szczęście jest John McLane.

    i...na szczęście jest Żubr;)

    OdpowiedzUsuń