Poszedłem wczoraj na firmową imprezę. Jak to zwykle bywa, pojedliśmy, popiliśmy trochę i przenieśliśmy imprezę do klubu.
Tam odbywałem rozmowę i tańcowałem z koleżanką z innego działu, z którą od czasu do czasu zdarzało nam się gadać też w pracy (zwykle nie mamy ze sobą kontaktu).
Ona już szła, więc zapytałem, czy ją odprowadzić a ona wzruszyła ramionami (UWAGA, jeśli kobieta na pytanie, czy chce zostać odprowadzona wzrusza ramionami to oznacza to: "oczywiście")
Na początku nie załapałem, ale potem pobiegłem za nią i ponownie zaproponowałem odprowadzenie.
- No wreszcie - odparła
I szliśmy tak i rozmawialiśmy i było bardzo fajnie.
Przekonywałem ją, że życie jest piękne a ona swoim bardzo racjonalnym umysłem próbowała mnie ripostować (wszyscy wiedzą jak to się kończy)
W pewnym momencie stwierdziłem, że musimy kontynuować tę dyskusję w bardziej przyjaznych warunkach w weekend.
- Wolałabym pozostać z Tobą na stopie zawodowej - powiedziała. Nie czułem się odrzucony, ani upokorzony, jedyne co sobie pomyślałem to "challenge accepted". Spojrzałem na nią i pewny siebie powiedziałem:
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy
I tak ona pojechała a ja wróciłem do domu. Nie zdziwiłem się w ogóle kiedy zagadała do mnie w pracy przez komunikator i gadaliśmy znowu, a ona dziękowała za świetną zabawę i deklarowała jak to po imprezie ma mnóstwo pozytywnej energii.
Pewnych rzeczy nie warto nawet próbować rozumieć.
piątek, 25 czerwca 2010
wtorek, 15 czerwca 2010
Podryw na poczekalnianego gbura
To niesamowite ile można wymyślić sposobów na zagadanie dziewczyny. Wielu facetów uważa, że jeśli powie kobiecie, że to właśnie na nią czekali ta padnie im uradowana w ramiona.
A teraz zastanówcie się nad tymi wszystkimi rzeczami, które robiliście/robicie czekając? Nie wstyd wam? (mnie trochę, ale tylko gdy nie piję)
A teraz kolejny ze świetnych tekstów:
- Czekałem 25 lat na to żeby Cię poznać
- Ja też, ale w tym czasie zdążyłam się zaręczyć
A teraz zastanówcie się nad tymi wszystkimi rzeczami, które robiliście/robicie czekając? Nie wstyd wam? (mnie trochę, ale tylko gdy nie piję)
A teraz kolejny ze świetnych tekstów:
- Czekałem 25 lat na to żeby Cię poznać
- Ja też, ale w tym czasie zdążyłam się zaręczyć
Efekt Barmanki - ciemna strona
Jeszcze wczoraj wieczorem, kiedy siedziałem na piwie z kumplem miałem świetną historię na bloga, ale rano już nie pamiętałem.
Zapodam zatem inną.
Byłem sobie w pubie i jako że na dniach zaczynały się mistrzostwa świata chciałem upewnić się, że będą miejsca na mecze otwarcia. Podszedłem więc i zagadałem o rezerwację stolików. Ona odpowiedziała, ja coś powiedziałem i zaczęliśmy gadać.
Problem w tym, że rzeczywiście chciałem zarezerwować tylko stolik i iść do domu spać.
A ona opowiadała i opowiadała i narzekała i narzekała, za każdym razem kiedy robiłem krok w stronę wyjścia ona zaczynała kolejną historię. Potem przeszło na jej teorie na temat życia i muszę przyznać - były jeszcze gorsze niż moje.
Kiedy rezerwujesz stolik zawsze miej przy sobie zapas konserwy, na wypadek jakbyś zgłodniał.
Zapodam zatem inną.
Byłem sobie w pubie i jako że na dniach zaczynały się mistrzostwa świata chciałem upewnić się, że będą miejsca na mecze otwarcia. Podszedłem więc i zagadałem o rezerwację stolików. Ona odpowiedziała, ja coś powiedziałem i zaczęliśmy gadać.
Problem w tym, że rzeczywiście chciałem zarezerwować tylko stolik i iść do domu spać.
A ona opowiadała i opowiadała i narzekała i narzekała, za każdym razem kiedy robiłem krok w stronę wyjścia ona zaczynała kolejną historię. Potem przeszło na jej teorie na temat życia i muszę przyznać - były jeszcze gorsze niż moje.
Kiedy rezerwujesz stolik zawsze miej przy sobie zapas konserwy, na wypadek jakbyś zgłodniał.
środa, 9 czerwca 2010
Efekt Barmanki + bonus
Dzisiaj, a właściwie wczoraj zostałem świadkiem na ślubie mojego przyjaciela.
To jedna z tych propozycji nie do odrzucenia i zanim się obejrzałem zacząłem się cieszyć jak dziecko.
Po rozmowie z nim wróciłem do baru, w którym siedziałem i pochwaliłem się barmance
- Gratuluje - odpowiedziała, a potem zaczęliśmy rozmawiać. O ślubach, związkach, życiu i śmierci. Mieliśmy bardzo podobne podejście i rozumieliśmy się znakomicie (w dodatku nawet pamiętała mnie i mój kierunek studiów - patrz podryw na psychologa)
i tak zleciało nam pół piwa, aż w końcu nie oblazł mnie tłum kolegów i nie zaczął zaczepiać, żeby pójść grać w piłkarzyki.
Uległem, poszedłem grać, a potem poległem.
I mam szczerą nadzieję, że kiedyś jeszcze skończę tę dyskusję, z tą barmanką.
Może w bardziej sprzyjających okolicznościach.
To jedna z tych propozycji nie do odrzucenia i zanim się obejrzałem zacząłem się cieszyć jak dziecko.
Po rozmowie z nim wróciłem do baru, w którym siedziałem i pochwaliłem się barmance
- Gratuluje - odpowiedziała, a potem zaczęliśmy rozmawiać. O ślubach, związkach, życiu i śmierci. Mieliśmy bardzo podobne podejście i rozumieliśmy się znakomicie (w dodatku nawet pamiętała mnie i mój kierunek studiów - patrz podryw na psychologa)
i tak zleciało nam pół piwa, aż w końcu nie oblazł mnie tłum kolegów i nie zaczął zaczepiać, żeby pójść grać w piłkarzyki.
Uległem, poszedłem grać, a potem poległem.
I mam szczerą nadzieję, że kiedyś jeszcze skończę tę dyskusję, z tą barmanką.
Może w bardziej sprzyjających okolicznościach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)